Dobrym duchem każdej wsi była zielarka. W czasach, gdy nie było aptek a lekarzy było jak na ..lekarstwo to zielarka ratowała zdrowie, a czasem życie. Wczoraj w Górnośląskim Parku Etnograficznym można było dowiedzieć się więcej o mocy ziół i ich właściwościach leczniczych.
Wnętrze chałupy z Kaliny zostało zamienione w izbę zielarki. Pod sufitem wisiały suszone zioła i czosnek. By wszystko wyglądało bardziej wiarygodnie z Muzeum Farmacji sprowadzono naczynia, których kiedyś używano do parzenia ziół. Cała chata przepełniona była zapachem suszonej lawendy, mięty i pieprzu.
To pierwsza edycja imprezy "Święto ziół" - mówi Małgorzata Przysiewkowska ze skansenu. - Mam nadzieję, że na stałe wpisze się do naszego kalendarza. Mamy już pokazy tradycyjnego kowalstwa, czas, by pokazać rolę zielarek we wsiach. Wszak często dla ludzi były jedynym ratunkiem w różnych problemach zdrowotnych.
Okazało się, że temat jest interesujący. Od samego początku imprezy przewijały się tłumy ludzi.
W czasach gdy na wszystko łykamy tabletkę warto przypominać o "bożej aptece" czyli naszych łąkach i lasach na których lekarstwa zwyczajnie rosną - przekonuje Iwona Głóg z Siemianowic Śląskich. - Czasem naprawdę wystarczy na przeziębienie herbata z lipy i człowiek czuje się lepiej. Przyszłam tu dziś, by poznać niesamowitą moc ziół których jeszcze nie zdążyłam poznać. Cieszę się, że miałam taką możliwość.
W czasie imprezy zaprezentowano także pokaz parzenia herbaty, odbyły się występy artystyczne.