Po raz pierwszy przy Planetarium Śląskim, odbędzie się społeczna akcja „Noc spadających gwiazd”, która będzie częścią ogólnopolskiego wydarzenia o tej właśnie nazwie. Przy tej okazji, wyjaśniamy, czym właściwie są spełniające marzenia, spadające gwiazdy.
Gdy w 2010 roku organizatorzy założyli na Facebooku wydarzenie o nazwie „Noc spadających gwiazd”, liczyli na miłą atmosferę w kameralnym gronie. Na Pola Mokotowskie, w nocy z 12 na 13 sierpnia, przyszło kilkaset osób. W zeszłorocznej, piątej już edycji, udział wzięło ponad 157 tysięcy osób w całym kraju. Zgodnie z założeniami, „Noc spadających gwiazd”, to społeczność – ruch, do którego dołączyć może każdy, kto ma marzenia i chciałby je spełnić. Podobno kiedy pomyśli się życzenie, widząc spadającą gwiazdę, ma ono szansę na spełnienie.
Spadają Perseidy
Nie trzeba oczywiście być astronomem, żeby wiedzieć, że z tym spadaniem gwiazd, to nie do końca jest prawda. Widzimy oczywiście gwiazdy jako świecące punkty na niebie, więc jeśli czasem wśród nich pojawi się lśniąca smuga, wyciągamy prosty wniosek – spadła gwiazda.
– Ale to nie są gwiazdy – uśmiecha się Stefan Janta, wicedyrektor Planetarium Śląskiego. I wyjaśnia, że gwiazdy są odległymi ciałami niebieskimi, które świecą własnym światłem, natomiast to, co widzimy jako świetlne smugi na sferze niebieskiej, to przelot drobin materii przez atmosferę ziemską. Mają rozmiary ziarenek piasku lub drobnego żwiru. Na skutek tarcia o coraz gęstsze warstwy atmosfery, ulegają spalaniu, a dodatkowo, na swej drodze jonizują powietrze, co sprawia, że ślad po ich przejściu krótkotrwale świeci.
– Codziennie do naszej atmosfery wpadają tysiące takich drobin. Jednak okresowo pojawia się ich więcej. Mówimy wtedy o rojach meteorów. Można przewidzieć, kiedy dany rój się pojawi. Właśnie w sierpniu – w nocy z 12 na 13 – można się spodziewać maksimum meteorów z roju Perseidów, mówi Janta i tłumaczy, skąd wzięła się nazwa. Otóż radiant, czyli pozorne miejsce, z którego zdają się wylatywać wszystkie Perseidy, znajduje się w gwiazdozbiorze Perseusza.
Drobiny w atmosferze
Perseidy mają swoje źródło w komecie Swift-Tuttle, która krąży wokół Słońca w taki sposób, że Ziemia co roku przecina jej orbitę. Kometa jest ogromną kulą lodu, „zabrudzoną” różnymi drobinami. Są to pozostałości jeszcze z czasów, gdy tworzył się Układ Słoneczny. Kiedy kometa zbliża się do Słońca, lód zaczyna sublimować, a uwolnione drobiny podróżują po orbicie komety w ślad za nią.
W momencie, kiedy nasza planeta przechodzi przez chmurę drobin pozostawioną przez kometę, zgarnia te „śmieci”, które wpadają do ziemskiej atmosfery i ulegają spalaniu. Pierwsze meteory z roju Perseidów, można zobaczyć już w lipcu, a ostatnie pojawiają się jeszcze pod koniec sierpnia. Jednak najwięcej spadających gwiazd, bo ponad 100 śladów na godzinę, można zaobserwować właśnie między 12 a 13 sierpnia – dodaje Janta.
Akcja przed Planetarium Śląskim rozpocznie się 12 sierpnia o godzinie 21 i potrwa do 4 rano. Udział jest oczywiście bezpłatny. Warto zabrać ze sobą leżak lub karimatę, kanapki i termos z kawą.