Wiadomości z Chorzowa

Planetarium jakiego nie znacie. Schronem do stacji sejsmicznej

  • Dodano: 2015-11-19 08:15, aktualizacja: 2015-12-14 11:09
Trudno znaleźć w regionie osobę, która nigdy nie była w Planetarium Śląskim. Chorzowskie muzeum czasu i przestrzeni, w swoich podziemiach skrywa jednak miejsca, o których wiedzą nieliczni –przeciwlotniczy schron i stację sejsmologiczną. Zapraszamy na krótką wycieczkę po ich zakamarkach.
 
 
Oprowadza nas Stefan Janta, wicedyrektor Planetarium. Schodami z głównego korytarza, kierujemy się do piwnic. Aby dostać się do wnętrz, trzeba otworzyć ciężkie drzwi, z napisem „Auert – Berlin”. Wyprodukowano je w Niemieckiej Republice Demokratycznej. Ich uchylenie wymaga siły. Tuż za nimi znajduje się schron przeciwlotniczy. Podobne schrony – jak tłumaczy wicedyrektor –miały wszystkie budynki użyteczności publicznej, stawiane w latach 50. ubiegłego wieku. Nasz schron ma wzmocniony strop.
 
 
To żelbetowa konstrukcja sporej grubości – wyjaśnia. Zaprojektowano w nim, zgodnie z ówczesnymi wymaganiami, nawet ubikację. Posiada dwa wyjścia. W razie zawalenia jednego z nich, zawsze można opuścić jego wnętrze drugim. Planetarium Śląskie było budowane od 1953 do 1955 roku. To jego specjalne pomieszczenie, na całe szczęście, nigdy nie musiało spełniać swojej roli.
 
 
Z inicjatywy PAN
Z inną częstotliwością korzysta się z pomieszczeń za drugimi białym drzwiami. Uchylamy je. Umieszczona tam aparatura, działa bez przerwy od 1959 roku, gdy w Planetarium powstała stacja sejsmiczna.
Została uruchomiona z inicjatywy własnej oraz Zakładu Geofizyki Państwowej Akademii Nauk, który dostarczył aparaturę. Oprócz znaczenia naukowego, jest jedyną w Polsce stacją udostępnioną do zwiedzania. Prócz sejsmografów, wystawione są oryginalne zapisy zarejestrowanych trzęsień ziemi.
 
 
– Ta sfera nie jest oderwana od naszej podstawowej działalności dydaktycznej, związanej z astronomią. Ziemia jest jedną z wielu planet w kosmosie. Jej badanie to integralna część większej całości – podkreśla Janta.
 
 
W środku można podziwiać dość osobliwe muzeum. Najwięcej miejsca zajmują dwa, zbudowane w pierwszej dekadzie XX wieku sejsmografy Wiecherta. Stoją na betonowych fundamentach, których głębokość sięga prawie 5 metrów. Są posadowione w litej skale oraz odizolowane od reszty budynku, aby normalne funkcjonowanie placówki nie było rejestrowane jako wstrząsy.
 
 
– Sejsmografy Wiecherta są piękne i co najlepsze, nadal działają – podkreśla Janta i przyznaje, że w tej chwili nie są wykorzystywane. –Ich eksploatacja jest bardzo droga. A metoda zapisu dosyć archaiczna: rysik wydrapuje na zakopconym za pomocą nafty, kredowym papierze, ścieżkę, która musi być utrwalana przy pomocy kalafonii i spirytusu.
 
 
W planetarium są też sejsmografy krótkookresowe z 1958 roku, które służą tylko do zapisów antropogenicznych (tych związanych z działalnością człowieka). Również i one służą jako eksponaty muzealne, bowiem do ich wykorzystania, konieczny jest światłoczuły papier oraz pracownia fototechniczna, w której ten papier jest wywoływany.
 
 
Wstrząsy i jądrowe wybuchy
Sprzęt w Planetarium Śląskim, zarejestrował wiele ciekawych, z naukowego punktu widzenia, wstrząsów. Wśród nich m.in. ten z Alaski z 1964 roku, z północnych Włoch z 1976 roku oraz podziemny wybuch jądrowy z Nowej Ziemi w 1970 roku. Zapisane i utrwalone sejsmogramy, wiszą dziś na ścianach stacji jako eksponaty.
 
 
Zdecydowanie tańszy jest zapis cyfrowy. Z takiego właśnie, Planetarium korzysta od kilkunastu już lat. To wysokiej jakości sensory tensometryczne, które wysyłają sygnał do komputerów: zarówno tych w Planetarium, jak i do Głównego Instytutu Górnictwa, a czasami również do Polskiej Akademii Nauk. Obecnie, w stacji uruchomiono siedem cyfrowych sejsmometrów. Janta prosi, abyśmy nie zbliżali się do postumentu, na którym są ustawione, aby nie było przekłamania w wynikach.
 
 
– Współczesne sejsmometry nie robią już takiego wrażenia jak te dawne – przyznaje. Szczelnie obudowane, skrywają przed nami swoje mechanizmy. Mimo iż rejestrują niemal każde trzęsienie na naszej planecie, nas przede wszystkim interesują wstrząsy związane z działalnością górniczą. Nie możemy ich przewidzieć. Na Śląsku, poza naszą, takich stacji jest kilkanaście. Dzięki nim, naukowcy z Głównego Instytutu Górnictwa są w stanie podać z bardzo dużą dokładną lokalizację wstrząsu.
 
 
Wracamy znów schronem, na ścianie wisi tam sporej wielkości monitor, na którym możemy oglądać wstrząsy zarejestrowane przez wszystkie stacje sejsmologiczne na Śląsku. Także te rejestrowane w podziemiach planetarium. Miejsca, które robi ogromne wrażenie.

Dodaj komentarz

chcę otrzymać bezpłatny newsletter portalu mojChorzow.pl.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Czytaj również