Wiadomości z Chorzowa

Uciążliwi goście Izby Wytrzeźwień

  • Dodano: 2024-06-27 08:15, aktualizacja: 2024-06-27 08:31

Sąsiedztwo Izby Wytrzeźwień może okazać się dość uciążliwe. Tak przynajmniej twierdzą mieszkańcy tej części Chorzowa, w której się znajduje. Nie chodzi o sposób w jaki ta instytucja działa, ale raczej o zachowanie tych, którzy ją opuszczają. 

Żebrzą pod sklepami, koczują w bramach


Dwukrotnie sprawa funkcjonowania chorzowskiej Izby Wytrzeźwień, była tematem interpelacji radnego, do którego zgłosili się mieszkańcy Placu św. Jana. Główny problem tyczy się osób, które są dowożone tam spoza Chorzowa. Miałyby one nie wraca do miejsca zamieszkania, ale pozostawać na terenie dzielnicy, żebrać pod sklepami i załatwia potrzeby fizjologiczne w bramach domów zlokalizowanych w okolicy Izby. „Ponadto zdarzały się przypadki rzucania i rozbijania butelek co może prowadzić do uszkodzenia zaparkowanych samochodów, a nawet do zranienia przechodniów. Z relacji mieszkańców wynika, że są to osoby, które na stałe zamieszkują w miejscowościach oddalonych od Chorzowa (podobno nawet w Żywcu). W takiej sytuacji należy się spodziewać, że część z nich będzie miała kłopot z powrotem do miejsca zamieszkania” – napisał w sierpniu 2023 radny Jacek Nowak prosząc jednocześnie o zweryfikowanie procedur przyjmowania osób z poza Chorzowa i opracowanie sposobu, by po opuszczeniu Izby Wytrzeźwień osoby te nie były uciążliwe dla mieszkańców dzielnicy czy nawet rozważenie możliwości przeniesienia „wytrzeźwiałki” poza dzielnicę Chorzów Stary. 
Kolejną podnoszącą ten temat interpelację radny wystosował końcem maja tego roku po raz kolejny wskazując na problem osób opuszczających Izbę Wytrzeźwień, którzy po wyjściu z niej miałby koczować w jej pobliżu. „(�Ś) Ponieważ stan zdrowia i higieny tych osób pozostawia wiele do życzenia mieszkańcy obawiają się, że takie uciążliwe sąsiedztwo może być również niebezpieczne dla ich zdrowia. Stąd prośba o przeanalizowanie zasad funkcjonowania Izby Wytrzeźwień i rezygnację z przyjmowania osób z gmin oddalonych od Chorzowa lub wypracowanie procedury, która zapewni powrót tych osób do miejsca ich zamieszkiwania niezwłocznie po opuszczeniu Izby” – napisał chorzowski radny. 
Odpowiadając na pytanie o ewentualną przeprowadzkę tej instytucji, Katarzyna Hohuł, rzeczniczka prasowa UM Chorzów wskazuje, że placówka ta znajduje się w tym miejscu nieprzerwanie od wielu lat, a obiekt spełnia wszelkie standardy dla prowadzenia placówek tego rodzaju. „Przeniesienie Izby w inny rejon miasta wiązałoby się z koniecznością poniesienia znacznych kosztów adaptacyjnych i remontowych w nowej lokalizacji. Z pewnością Miasto będzie analizowało na bieżąco temat w tym zakresie – zaznacza.

Z innych gmin 

W kwestii dowożenia do wytrzeźwienia z innych miast odpowiada, iż przyjmowanie osób spoza Chorzowa w tutejszej izbie wytrzeźwień odbywa się na zasadzanie porozumienia.

 „Obecnie Miasto realizuje przedmiotowe umowy z Bieruniem, Jaworznem, Siemianowicami Śląskimi, Świętochłowicami, Wodzisławiem Śląskim, Radlinem oraz porozumienie z Rybnikiem. Z tytułu realizacji wyżej wymienionych umów i porozumienia, przewidywany w bieżącym roku dochód Miasta osiągnie kwotę 1 100 000,00 zł. Rezygnacja z powyższego dochodu skutkowałaby dodatkowym wysokim obciążeniem finansowym Miasta. Warto podkreślić, że Izba Wytrzeźwień jest działem Ośrodka Pomocy Osobom Uzależnionym i ich Rodzinom w Chorzowie, a nie oddzielną jednostką, stąd nie wyszczególnia się budżetu poszczególnych działów Ośrodka. Budżet Ośrodka w 2023 roku wyniósł 2 474 154 zł. W 2023 roku przyjęto 5 342 osoby – podsumowanie.  Za przyjmowanie do wytrzeźwienia z innych miast do budżetu miasta Chorzowa w 2023 roku miało wpłynąć 1.095.000 zł.

Sfera swobód obywatelskich

Przedstawiciele samorządu opierając się na Ustawie o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi wskazują, iż osoba doprowadzona do Izby Wytrzeźwień pozostaje tam, aż do wytrzeźwienia, jednak nie dłużej niż 24 h. Po tym czasie winna ona jako trzeźwy obywatel, opuścić mury tego przybytku. Nie ma jednak takiej siły, by nakazać jej opuszczenie miasta, byłoby to bowiem naruszenie sfery swobód obywatelskich. Mieszkańcom pozostaje wiec zgłaszanie sygnałów o „uciążliwych gościach” policji i straży miejskiej. Przy czym na policyjnej mapie zagrożeń bezpieczeństwa, okolice „wytrzeźwiałki” nie zostały przez chorzowian wskazane jako niebezpieczne. 

Policyjna statystyka 

Z danych przedstawionych przez Komendę Miejską Policji w Chorzowie wynika, że od początku tego roku do 25 czerwca w rejonie posesji Plac Św. Jana 24 zostało przeprowadzonych pięć interwencji względem nietrzeźwych osób, w tym jedno zgłoszenie dotyczyło zaczepiania osób postronnych. W rejonie przystanków autobusowych Chorzów Stary Plac Jana zostały przeprowadzone dwie interwencje względem nietrzeźwych osób. W rejonie posesji Plac Św. Jana 31A odnotowano  jedną interwencję dotyczącą osoby zaczepiającej przechodniów. W rejonie posesji Plac Św. Jana 31B policjanci trzykrotnie interweniowali po zgłoszeniach o pijanych, w tym dwa sygnały dotyczyły zaczepiania przez nich osób postronnych. 
 
 

Komentarze (2)    dodaj »

  • Lidia

    To jest treść maila, który podobno wyciekł z Urzędu. Niezła historia.-Temat: O lwie, hienach i czwartkowej decyzji Rady MiastaAdresaci: [email protected]; [email protected]; [email protected]; [email protected]​Do Szanownych Radnych, Prezydenta i Urzędników Miasta Chorzów,​Przed podjęciem jednej z najważniejszych decyzji, prosimy o chwilę refleksji nad pewną starą przypowieścią.​Był w pewnej wielkiej dolinie lew, dumny i potężny. Jego siła budziła szacunek sąsiadów, a jego ryk był gwarancją bezpieczeństwa dla wszystkich mieszkańców doliny. Siła lwa brała się z jego serca, ale objawiała się w jego potężnych kłach i pazurach. Służyły mu wiernie przez lata, pozwalały polować, karmić rodzinę i bronić terytorium.​Pewnego dnia jednak, niektórzy z opiekunów doliny uznali, że utrzymanie kłów lwa jest zbyt kłopotliwe. Mówili: "Są ostre, wymagają dbałości, a czasem lew zgrzyta nimi zbyt głośno. To niegospodarność".​Wpadli więc na pomysł, który uznali za szczyt sprytu. Postanowili wyrwać lwu jego własne, zdrowe kły. W zamian za to podpisali umowę z hienami z sąsiedniej, od dawna rywalizującej z nimi doliny. Umowa była prosta: lew nadal będzie polował, ale upolowaną zdobycz odda hienom. One ją przeżują, a potem oddadzą lwu przetworzoną papkę. Oczywiście, za sowitą opłatą.Opiekunowie byli z siebie dumni. W swoich księgach zapisali: "Optymalizacja. Oszczędność".​Nie zauważyli tylko jednego. Lew bez kłów przestał być lwem. Stał się klientem firmy cateringowej. Z dumnego króla stał się pośmiewiskiem sawanny, zależnym od kaprysów i apetytu swoich odwiecznych rywali. Stracił nie tylko narzędzie do jedzenia, ale też swoją godność, swoją siłę i swoją niezależność.​A hieny, przeżuwając jego jedzenie, śmiały się do rozpuku.W najbliższy czwartek będziecie Państwo decydować o losie chorzowskiego lwa. Zanim podniesiecie rękę do głosowania, prosimy odpowiedzieć sobie w ciszy na jedno pytanie:​Jaką historię opowiedzą o Was kiedyś wnuki? Tę o mądrych opiekunach, którzy dbali o siłę swojego lwa? Czy tę o tych, którzy dla pozornej oszczędności wyrwali mu kły, by płacić hienom z sąsiedniej doliny?​Z wyrazami troski,Mieszkańcy

  • Mieszkaniec

    Jak Ci kapsy wypucujom to potym szczylajom na piwo,nic nowego

Dodaj komentarz

chcę otrzymać bezpłatny newsletter portalu mojChorzow.pl.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Czytaj również