Wiadomości z Chorzowa

Doktor Teresa Sikora z UŚ: Park jesienią jest nieprzewidywalny

  • Dodano: 2012-11-14 09:30, aktualizacja: 2012-11-14 21:24

O wpływie mokrych liści i kasztanów z Parku Śląskiego na poprawę samopoczucia i wyobraźnię rozmawiamy z doktor Teresą Sikorą, psychologiem z Zakładu Psychologii Zdrowia i Jakości Życia Uniwersytetu Śląskiego.

 
 
- Jesienny spacer w Parku Śląskim może być wartością samą w sobie. Ale dlaczego pogoda i sezonowość odstraszają ludzi?
 
- Dzięki warunkom w jakich żyjemy, mamy możliwość ograniczania nieprzyjemności i przeżywania przyjemności. Idąc do centrum handlowego wiemy, jaka będzie temperatura, że będzie jasno, sucho i bezpiecznie, a woda będzie tylko po to, aby na nią popatrzeć. W parku jesteśmy wystawiani na doświadczanie pewnych dyskomfortów, małych nieprzyjemności: nagle jesienią może padać deszcz, będzie zimno, zerwie się wiatr, zrobi się ciemno. Wybierając np. supermarket idziemy w wygodę i kontrolowalność, ale pozbawiamy się różnorodności doznań, którą zapewnia nam park.
 
- I chyba dużo na tym tracimy...
 
- Bardzo dużo. Nie podniesiemy gładkiego kasztana, nie poznamy, jak przyjemny jest w dotyku. Nie pokażemy dziecku, jak to jest, gdy spada pierwszy śnieg i wyraźnie widać jego gwiazdki. Nie ogrzejemy się przy ciepłej herbacie, po spacerze wśród kolorowych liści. Ta nieprzewidywalność może być ogromnym atutem parku, jego siłą.
 
- Jak bardzo jesienne spacery po parku różnią się od tych w innych porach roku?
 
- Są inne. Często mówi się o jesiennych depresjach. Generalnie wtedy ludzie mają mniejszą ochotę do robienia czegokolwiek, obniżoną skłonność do narażania się na nowe doznania. Po prostu - mniej nam się chce. Słońce działa pobudzająco, wyzwala motywację do dalszej aktywności. Poza tym, że jesteśmy cywilizowani, to jesteśmy też gatunkiem zwierzęcym, który czasem najchętniej by się zwinął i przespał okres jesienny – zimowy.
 
- Dlaczego nie warto?
 
- Pozbawilibyśmy się doznań, które są dla nas rozwojowe. Proszę sobie wyobrazić, że spotyka się dwójka dzieci, z których jedno bawiło się w kojcu z plastykowymi piłeczkami, a drugie widziało zająca, jak chowa się za drzewem, lepiło ludzki z kasztanów, zmokło i ogrzało się w słońcu, wpadło do kałuży. Nie ma wątpliwości, co bardziej rozwija wyobraźnię i które z tych dzieci będzie w przyszłości np. lepszym kierowcą. Wyobraźnię rozwija się bowiem właśnie przez takie bodźce.
 
- A naturalna tendencja do spacerowania po parku? Skąd ona się bierze?
 
- Każdy ma przynajmniej minimalną potrzebę poruszania się. A park jest idealnym do tego miejscem. Wynika to z założeń psychologii ewolucyjnej. Pojawia się tam pojęcie habitatu – miejsca, gdzie człowiek się pojawił, gdzie mógł żyć. Zgodnie z teorią był to teren sawanny, przestrzeni pustej, na którą nikt nie może napaść, z drzewami, na których lub za którymi - gdyby jednak napadł - zawsze można się schować. Dodatkowo jest woda i inni ludzie. To gatunkowo sprawdzone warunki dobrego bytowania. I park wszystkie spełnia. Sam w sobie ma możliwość przyciągania ludzi, ma potencjał.
 
- Ale przecież człowiek w ciągu czterech milionów lat bardzo się zmienił. Szczególnie jeżeli chodzi o mentalność.
 
- Dziś poza tym środowiskiem do życia chcemy, aby było ciekawie. Musimy się czymś ekscytować, realizować swoje potrzeby poznawania. I w Parku Śląskim są odpowiednie struktury, które pozwalają je realizować. Mam na myśli np. Planetarium, które ma coraz bogatszą ofertę. Poza tym potrzebne są człowiekowi miejsca, gdzie może się spotykać z innymi. Mówi się, że w dzisiejszym świecie coraz więcej ludzi traci sens życia, ma problemy tożsamościowe. Park może im pomóc.
 
- W jaki sposób?
 
- Są tam publiczne przestrzenie, w których te osoby mogą się spotykać, aby porównywać swoje opinie, sposoby zachowania. To podstawa do tworzenia czegoś w rodzaju obiektywizmu, odnajdywania sensu życia. Przestrzenie prywatne np. supermarkety, nie dają takiej możliwości. Ze względu właśnie na prawo własności, nie zachęca się tam ludzi do wyrażania opinii. Park pozwala na większą dozą demokracji. Poza tym ma naturalną siłę do tworzenia pozytywnych relacji. Jeżeli powstają w parku ścieżki, place zabaw i miejsca dostępne dla wszystkich, to pośrednio uczy się ludzi, że bycie ze sobą jest fajne. Wtedy doceniają, że dobrze, miło, wartościowo jest być z drugim człowiekiem.

Komentarze (1)    dodaj »

  • YOLO

    To odnośnie czego wypowiada się ta Pani jest tak oczywiste, że nie potrzeba psychologa, by wiedzieć takie rzeczy.

Dodaj komentarz

chcę otrzymać bezpłatny newsletter portalu mojChorzow.pl.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Czytaj również