W otulinie Parku Śląskiego, na terenie po Ośrodku Postępu Technicznego, deweloper Green Park Silesia przystąpił do wycinki około 1000 drzew. Sprawie przygląda się niezaprzysiężony jeszcze nowy prezydent Chorzowa, Szymon Michałek. Stowarzyszenie Nasz Park postanowiło działać, składając zawiadomienie do prokuratury.
Drzewa wycięte za zgodą miasta
Chronologię wydarzeń, których finałem było rozpoczęcie wycinki przez dewelopera, opisało Stowarzyszenie Nasz Park, które od początku bacznie przyglądało się działaniom prowadzonym wokół Parku Śląskiego.
Pierwsze działania zmierzające do wycinki miały rozpocząć się już w sierpniu minionego roku – wówczas firma Taxus Arbor prowadziła inwentaryzację drzew na niemalże 5-hektarowej działce należącej do spółki Green Park Silesia. Od końca listopada, w Wydziale Usług Komunalnych i Ekologii Urzędu Miasta analizowano wnioski 7 współwłaścicieli działki przy ul. Targowej, którzy złożyli zgłoszenie zamiaru usunięcia kilkuset drzew, łącznie aż 1265.
Jak wyjaśnia Szymon Michałek, nowy prezydent Chorzowa, w spółce Green Park Silesia dokonano zmian właścicielskich prawdopodobnie właśnie po to, aby ominąć niektóre przepisy prawa, co dodatkowo budzi kontrowersje.
- Dokumentację przedstawiły osoby fizyczne, które nie muszą wnioskować do Urzędu Miasta o zgodę na wycinkę drzew – wyjaśnia Szymon Michałek.
Stowarzyszenie Nasz Park przekazuje, że 10 kwietnia tego roku Andrzej Kotala wydał grupie współwłaścicieli Green Park Silesia zaświadczenia o braku podstaw do wniesienia sprzeciwu do usunięcia z działki przy ulicy Targowej wspomnianych ponad 1200 drzew. Już 5 dni później na działce pojawiła się firma Taxus Arbor, która przystąpiła do wycinki drzew, wspomagana przez ornitologa i urzędnika miasta Chorzów. Sama wycinka budzi sprzeciw – potęguje go fakt, że jest ona dokonywana w okresie lęgowym ptaków.
- Tu chciałbym zadać pytanie, dlaczego nie przystąpiono do wycinki wcześniej, czy obawiano się reakcji społeczności i aktywistów przed wyborami samorządowymi? – pyta Szymon Michałek.
Nowy prezydent Chorzowa na ten moment niewiele może zrobić. Wskazuje, że do końca kwietnia stanowisko prezydenta wciąż piastuje Andrzej Kotala, a zaprzysiężenie Szymona Michałka nastąpi dopiero 6 maja.
- Nie mam obecnie narzędzi, aby przeciwstawić się wycince na prywatnej działce, ale od dawna aktywnie sprzeciwiałem się parcelacji Parku Śląskiego i sprzedaży jego historycznych terenów pod deweloperkę. Zapewniam Was, że po objęciu przeze mnie stanowiska Prezydenta Chorzowa, po zaprzysiężeniu, które nastąpi 6 maja, Park Śląski będzie bezpieczny i dlatego też już dziś spotykam się w tej sprawie ze Stowarzyszeniem Nasz Park, aby lepiej zapoznać się ze sprawą oraz wysłuchać ich pomysłów – czytamy w jego oświadczeniu w sprawie wycinki drzew.
Celem dewelopera jest wybudowanie na działce 4 ośmiokondygnacyjnych aparthoteli.
Protest mieszkańców i aktywistów
W minioną niedzielę, 21 kwietnia, o godzinie 13:00, mieszkańcy i aktywiści przybyli na ulicę Targową, aby protestować przeciwko wycince i prywatyzacji historycznych terenów Parki Śląskiego. Organizatorami protestu byli m.in. Stowarzyszenie Nasz Park, KATO Protest, Inicjatywa Ratujmy Żabie Doły oraz inni społecznicy, którzy przez wiele lat starali się bronić terenów Parku. Na zgromadzeniu swoje stanowisko w sprawie ochrony Parku przedstawił niezaprzysiężony jeszcze prezydent Chorzowa Szymon Michałek. Wskazał jednak, że zabrakło na nim przedstawicieli ustępującego ze stanowiska prezydenta Andrzeja Kotali. Prezydent nie ustosunkował się na ten moment do sprawy wycinki.
Sprawa trafiła do prokuratury
Stowarzyszenie Nasz Park postanowiło wziąć sprawy w swoje ręce. W środę, 17 kwietnia jego przedstawiciele złożyli w Prokuraturze Rejonowej w Chorzowie zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez urzędników Miasta Chorzów oraz prezydenta Andrzeja Kotalę.
- Przyjęcie zgłoszeń obejmujących gigantyczną wycinkę w sumie ponad 1200 drzew w bezpośrednim sąsiedztwie Parku Śląskiego i nie zgłoszenie przez urzędników i nadzorującego prezydenta sprzeciwu od tych zgłoszeń uważamy za działanie mające charakter przestępstwa wobec wartości środowiska przyrodniczego. Wystąpiliśmy o natychmiastowe wstrzymanie trwającej wycinki do czasu wyjaśnienia wszystkich okoliczności sprawy – czytamy w mediach społecznościowych Stowarzyszenia Nasz Park.
Uzasadniają, że zgłoszenia współwłaścicieli Green Park Silesia w sprawie wycinki nie powinny być rozpatrzane w ramach uproszczonej procedury opisanej w Ustawie o Ochronie Przyrody. Aktywiści wskazują, że ta procedura ich zdaniem może dotyczyć wycinki w skali mikro, a nie w sytuacji, gdy pod topór ma pójść ponad 1000 drzew.
Jaki będzie finał tej sprawy? O tym z pewnością przekonamy się już niebawem!