Brachmański: Parkowe rzeźby są symbolem swoich czasów

Czas czytania: 7 min.

W zastawionej rzeźbami pracowni, o słynnych plenerach i konkursach w Wojewódzkim Parku Kultury i Wypoczynku, kobiecych kształtach z brązu i półportretach generała Jerzego Ziętka, rozmawiamy z Zygmuntem Brachmańskim, autorem wielu katowickich pomników i statuetek.

– Ściany w pana pracowni są wysokie. Mimo to pomału brakuje na nich miejsca. Proszę wybaczyć bezpośredniość, ale czy to oznacza, że nie ma chętnych na pana prace? Wszystkie robią przecież wrażenie…

-Ludzie dziś szukają oszczędności. Nie znając jeszcze ceny chcą zapłacić połowę taniej. Na szczęście zdarzają się pozytywne wyjątki. Ale dobrze dla artystów plastyków to już było. I to za „komuny", gdy zapewniano finansowanie, organizowano konkursy i plenery,przyznawano nagrody.

– Tamta twórczość teraz jest coraz bardziej doceniana. Park Śląski na przykład od pewnego czasu konserwuje swoje zbiory w Galerii Rzeźby Śląskiej.

– Bardzo mnie to cieszy. Ludzie zaczynają je doceniać.One powoli stają się symbolem czasów, w których powstawały. Wpisanie ich do rejestru zabytków zapewniło im dodatkowo dobrą formę prawnej ochrony. Mimo to ze względu na zastosowane materiały wymagają restauracji. Nie dotyczy to tylko rzeźb z brązu. One im starsze, tymsą lepsze.

– One są jednak w mniejszości.

– Jedną z nich jest postać dziewczyny „Lato". To jedna z trzech moich rzeźb w Parku. Przedstawia letnią sylwetkę młodej kobiety. Atrakcyjnej, propozycyjnej, ale i subtelnej. Uroki jej ciała rysują się pod suknią. Ma działać na wyobraźnię. Druga z moich rzeźb – „Kulomiot" – wpisywała się w tendencję tamtych czasów do tworzenia prac o tematyce sportowej. Ostatnia z moich prac to wykuta w kamieniu pińczowskim kompozycja abstrakcyjna.

– Może pan powiedzieć coś więcej o tym jak one powstawały. Pamięta pan tamte czasy?

– Pamiętam doskonale, choć było to ładnych kilkadziesiąt lat temu. Wśród wielu realizacji mam wiele świeckich i sakralnych. Te parkowe powstawały w większości podczas plenerowych konkursów. Do udziału w nich zostałem wytypowany przez Związek Polskich Artystów Plastyków, do którego wstąpiłem zaraz po studiach – w 1959 roku. Zapewniono nam wówczas miejsce do pracy i materiały: zwożono cement, piasek i kamień. Z pozostałymi kolegami, którzy brali udział w tym przedsięwzięciu znałem się doskonale. Wówczas na Śląsku działało około pięćdziesięciu rzeźbiarzy. I była to grupa bardzo zwarta. Należeli do niej m.in. Tadeusz Ślimakowski, Leopold Trybowski, Jerzy Kwiatkowski.

– Przy budynku dyrekcji parku wisi wyrzeźbiony przez pana portret generała Jerzego Ziętka. Wykonał pan kilka podobnych prac. To przez sentyment do wojewody?

– Gdy pracowałem nad rzeźbami, Ziętek już nie był wojewodą. Ale na plenerach bywał. To był złoty okres dla plastyki. Generał miał zawsze bardzo dużo pracy, ale galeria z figurami powstawała za jego czasów. Bardzo mu na tym zleżało, był mecenasem kultury, którego dziś na Śląsku brakuje. Poza tym rozmawiało się z nim dosyć niekonwencjonalnie: nie używał kwiecistych słów, miał bardzo dosadny sposób wyrażania emocji. A przy tym wszystkim wyczuwał trendy i wiedział jaka jest moda. W późniejszych latach, wspominając jego osobowość, bardzo dobrze pracowało się nad półportretami. Stworzyłem ich kilka. Każdy z nich powstawał około dwa, trzy miesiące.

– Czym, poza kwestiami ekonomicznymi, różni się rzeźbienie przed kilkudziesięciu laty od tego obecnie?

– Materiałami. Obecnie nie stosuje się już narzutów z betonu. Teraz wykonuje się rzeźbę w glinie. Potem odlewa się ją w gipsie lub w żywicy. Taki model dostarcza się odlewnikowi. On odgniata go w formie i pracuje nad odlewem z brązu. Na tym etapie rzeźbiarz tylko nadzoruje pracę.

– W parku nie brakuje figur i małej architektury. Ale w miastach takich przyjaznych przestrzeni publicznych jest zdecydowanie mniej.

– Obecnie odchodzi się już od pomników, które powstają na cześć danej osoby. Brakuje natomiast rzeźb, które mogą urozmaicać ulice śląskich miast. Szarości otoczenia, złożonego głównie z kamienic i innych budynków, mogą nadać kolorytu. Szczególnie na Zachodzie tych akcentów rzeźbiarskich i prac plastycznych jest zdecydowanie więcej.

– Między rzeźbami, które można postawić w Parku Śląskim, a tymi, które idealnie nadają się np. do centrum Katowic, jest chyba zasadnicza różnica.

– W obu przypadkach wachlarz możliwości jest duży. Do parku idealnie nadają się np. alegorie na temat kobiecego ciała. Katowicom są natomiast potrzebne takie realizacje, które w pewien sposób „zmiękczą" obecny pejzaż: kwiaty, rośliny, formy abstrakcyjne.

– Ludzie dobrze reagują na takie prace? Identyfikują się z nimi?

– Zdecydowanie tak. Proszę zauważyć, że znacznie chętniej niż pod sklepem, czy na rogu ulicy, spotkamy się przy „Żabie" czy pod „Żyrafą". Te miejsca stają się dla ludzi w pewnym sensie wyjątkowe.

Tagi:

park
Ewa Kurpas
Źródło: Park Śląski

Dodaj komentarz

Błąd:

Wynik:
Opinia została pomyślnie dodana.
Po przeprowadzeniu weryfikacji, jej treść zostanie udostępniona publicznie.

Trwa wysyłanie komentarza ...

Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść.

* pola obowiązkowe