Przyrodnik opowiada o dokarmianiu parkowych zwierząt
O tym, dlaczego dokarmianie rozleniwia kaczki, jak zachować się, gdy drogę przebiegnie nam dzik i które zwierzęta naprawdę zimą potrzebują naszego wsparcia, mówi Maciej Panczykowski, przyrodnik, edukator ekologiczny w parkowej Akademii Bioróżnorodności i ogromny miłośnik Parku Śląskiego.
– Zima to szczególnie trudny okres dla parkowej fauny. Jaka jest ogólna zasada dotycząca dokarmiania zwierząt?
– W zasadzie są dwie szkoły. Jedna uważa, że zwierzęta powinny radzić sobie w sposób naturalny, dlatego, że nie są introdukowane, tylko od wieków występują na terenie Polski i przez stulecia potrafiły sobie radzić również zimą. Druga szkoła reprezentuje nieco bardziej liberalny pogląd. Twierdzi bowiem, że powinno się dokarmiać organizmy mające problem z samodzielnym zaspokojeniem swoich potrzeb żywieniowych. Mowa tu szczególnie o małych ptakach, które bardzo szybko tracą ciepło i zima to dla nich bardzo ciężki czas. Większa śmiertelność jest oczywiście wówczas naturalna, ale można ją w sposób sztuczny ograniczać. Myślę tu szczególnie o sikorkach, kowalikach, a także średniej wielkości kosach, czy sierpówkach, choć ten ostatni gatunek nie jest akurat rdzennie polski, tylko podchodzi z Indii.
– Jesienią przeżywamy w parku inwazję wiewiórek. Wielu gości chętnie je dokarmia. Powinni to robić czy raczej nie? Jak zachowywać się w stosunku do tych gryzoni? Gdzieś słyszałem, że trzeba na nie bardzo uważać, bo mogą mieć wściekliznę. Ile w tym prawdy?
– Sytuacja jest trochę skomplikowana, bo wiewiórki powinny poradzić sobie same. Ale dzięki temu, że są dokarmiane, spada ich śmiertelność i jest ich w parku po prostu więcej. W Polsce populacja wiewiórek jest dosyć liczna, więc trudno o jednoznaczną odpowiedź. Te zwierzęta są niezwykle sympatyczne, w bardzo łatwy sposób potrafią sobie ludzi owinąć wokół palca i wydobyć od nich pokarm. O ile w przypadku małych ptaków – szczególnie podczas ciężkich zim – jestem jak najbardziej za ich dokarmianiem, to przy wiewiórkach optował bym raczej za jego ograniczeniem. Jeżeli natomiast chodzi o wściekliznę, rzeczywiście wiewiórka może na nią zachorować, ale prawdopodobieństwo spotkania „wściekłej” wiewiórki jest znikome.
– Zima to też okres, kiedy można, chyba nawet częściej niż latem, spotkać spacerujące po parku dziki. Jak się zachować, gdy okaże się, że taki dzik jest niebezpiecznie blisko?
– Na pewno nie należy wykonywać nagłych ruchów, podchodzić do takiego zwierzęcia, fotografować go lub prowokować, szczególnie, kiedy jest to locha z młodymi. Dzik może się wtedy poczuć zagrożony i zaatakować. Nie należy też zachowywać się nerwowo i uciekać. Wystarczy po prostu spokojnie oddalić się z tego miejsca. Wydaje się, że im mniej dzików w parku, tym lepiej. Ziemia po ich żerowaniu wygląda bardzo nieestetycznie, a nam powinno zależeć na tym, żeby w parku było elegancko.
– Na jakie ssaki podczas jesienno-zimowego spaceru możemy natrafić najczęściej?
– Na pewno na pierwszym miejscu, jeżeli chodzi o ssaki, są wiewiórki, a potem… długo, długo nic i zające szaraki, dziki. Z tym, że tych drugich problem dokarmiania nie dotyczy.
– A ptaki? Czy one są gotowe do przetrwania zimy? Czym najlepiej je dokarmiać?
– Najlepsze są dla nich rozdrobnione orzechy włoskie oraz słonecznik. Poza tym, sikorki bardzo lubią np. kawałki słoniny. Nie należy natomiast podawać im solonych orzechów ani chipsów. One szkodzą nie tylko ludziom, ale i ptakom. Jeżeli chodzi o karmniki, ich ilość będzie tej zimy w parku wystarczająca. Ważniejsze jest dostarczanie do nich odpowiedniego pokarmu. Ptaki oczywiście przetrwają zimę jako gatunki, ale wśród nich są osobniki słabsze, które sobie nie poradzą. Taka jest już natura. Problem pojawiłby się, gdyby wszystkie osobniki danego gatunku w parku nie przeżyły, ale to naturalnie się nie zdarza. Wyjątkiem są bażanty. One w Polsce prawie nie przeżywają zim, z tym że są to ptaki pochodzące z Azji Centralnej.
– Jesienią i zimą wcale nie tak rzadko można też spotkać w parkowych stawach kaczki i łabędzie…
– To ptaki znacznie większe od sikorek. Problem termiczny, który wynika z ich rozmiarów, jest mniejszy. Poza tym mogą i powinny odlatywać w kierunku Europy Zachodniej. One nie są w stu procentach przystosowane do zimowania na terenie Polski. Dlatego ja jestem za tym, aby ich nie dokarmiać, tylko pozwolić im na te kilka miesięcy odlecieć. Będzie im cieplej i będą mogły przeżyć bez większych problemów. I to bez pomocy człowieka.
Gdzie dokarmiać ptaki
W tym roku w maju zorganizowaliśmy z Fundacją Park Śląski konkurs na karmniki i budki lęgowe. Właśnie trwa ich rozmieszczanie. Dwa nowe karmniki, które wyłoniono w tym konkursie, zostały postawione przy budynku dyrekcji (jeden na dziedzińcu wewnętrznym, drugi przed budynkiem). Trzeci został natomiast ustawiony przy alei Głównej, obok tzw. ścian płaczu. Kolejne punkty dokarmiania ptaków zostaną udostępnione przy budynku Fundacji Park Śląski (aleja Gwiazd 2). Poza tym, sporych rozmiarów karmnik stoi między Dużym Stawem a Cichym Zakątkiem (przy tablicy ornitologicznej na temat dokarmiania ptaków). Karmniki są też w Ogrodzie Bylinowym oraz przy alei Spacerowej (równoległa do ul. Chorzowskiej, powyżej budynku dyrekcji).
Tagi:
Park Śląski

















Dodaj komentarz