Ratunek na Diabelskim Młynie
Gwiazda Duża (zwana też Diabelskim Młynem), największa karuzela w Wesołym Miasteczku, odmówiła dziś posłuszeństwa. Na wysokości czterdziestu metrów w gondolach uwięzionych zostało kilka osób. To był początek symulowanej akcji ratunkowej, którą organizowaliśmy razem z Komendą PSP w Chorzowie oraz grupą ratownictwa wysokościowego z Radzionkowa.
Wśród osób uwięzionych na Diabelskim Młynie byli m.in. członkowie kabaretu Łowcy.B, którzy, kiedy tylko karuzela stanęła, zaczęli wzywać pomocy. "Ratunku!", "Ajuto!" – Mariusz Kałamaga z kabaretu próbował ze wszystkich sił. Na szczęście szybko zareagował Daniel Heinst, dyrektor Wesołego Miasteczka, który natychmiast zadzwonił do Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Chorzowie. Po kilku chwilach pod Gwiazdę Duża przyjechało pięć jednostek straży pożarnej z Chorzowa. Na miejscu pojawiło się też siedmiu strażaków z grupy ratownictwa wysokościowego z Radzionkowa. Czerwono – białą taśmą ogrodzono plac przed karuzelą. Rozpoczęła się akcja.
Chorzowscy strażacy za pomocą specjalnego wozu Bronto Skylift ratowali ludzi uwięzionych po jednej stronie karuzeli, ci z Radzionkowa rozpoczęli akcję z wykorzystaniem technik alpinistycznych. – Gwiazda Duża to bardzo ciekawy obiekt – mówi Janusz Przybylski, dowódca grupy z Radzionkowa. – Postanowiliśmy całą akcję poprowadzić od początku do końca z wykorzystaniem metod alpinistycznych. Nie używaliśmy na żadnym etapie np. wozu strażackiego. Dlatego trochę to trwało. Kiedy dotarliśmy do poszkodowanych, najpierw sprawdziliśmy ich stan psychofizyczny. Gdyby była konieczność, udzielilibyśmy pierwszej pomocy, mamy przy sobie małe plecaki z pateczkami. Dziś nie było takiej konieczności: dlatego najpierw udzieliliśmy wsparcia psychicznego poszkodowanym potem zadbaliśmy o ich odpowiednią asekurację. Następnie musieliśmy zbudować specjalne stanowiska do transportu na ziemię.
Ten element akcji udał się śpiewająco. Wszyscy bez problemów zostali odtransportowani na ziemię. Podobnie jak trzy osoby, które wygrały w konkursie możliwość udziału w akcji i członkowie kabaretu Łowcy. B.
– Te osoby ratowaliśmy za pomocą naszego wozu Bronto Skylift – wyjaśnia Arkadiusz Labocha, rzecznik prasowy KM PSP w Chorzowie. – Wysięgnik może osiągnąć długość 66 metrów, a dziś ratowaliśmy ludzi na wysokości 40 metrów. Ta wysokość odpowiada 14 piętru w bloku.
Uwięzieni musieli pod asekuracją wysiąść z gondoli i wsiąść do specjalnego kosza. Wszyscy uwięzieni byli na tyle opanowani, że ta część akcji przebiegła bez zakłóceń.
– Oczywiście trochę się niepokoiłam, ale wiedziałam, że będą nas ratować profesjonaliści, więc spokojnie czekaliśmy na ratunek – mówi Martyna Dziugieł z Rudy Śląskiej, jedna z osób, które wygrały udział w akcji w konkursie. – Strażacy wszystko nam tłumaczyli, cała akcja przebiegła bardzo sprawnie.
Jako drudzy na ziemię sprowadzani byli członkowie kabaretu Łowcy.B.
– Pikujemy – krzyczał Mariusz Kałamaga, jak tylko kosz zaczął zbliżać się do ziemi. – Trochę adrenaliny było, tym bardziej, że wysięgnik w pewnym momencie osiągnął wysokość 56 metrów, a tam u góry trochę buja. Ale bardzo się nie baliśmy, nawet pozwalaliśmy sobie na żarty. Widzieliśmy, że to ćwiczenia i że strażacy nad wszystkim czuwają. Pewnie gdyby to się działo naprawdę i niczego się nie spodziewaliśmy byłoby inaczej. Ale już wiemy, że w takich chwilach trzeba zachować spokój i czekać. Tylko tak możemy pomóc strażakom przeprowadzić akcję. Naprawdę jesteśmy pod wrażeniem odwagi i sprawności strażaków z Chorzowa i Radzionkowa – dodaje.
Wszystkim uratowanym na ziemi sprawdzano tętno. Pytano o samopoczucie.
– To po to, by upewnić się, że osobom uwiezionym nic się nie stało – tłumaczy Labocha.
Akcja zakończyła się powodzeniem. Wszyscy szczęśliwie dotarli na ziemię.
– Takie ćwiczenia są niezwykle potrzebne – podsumowuje Tomasz Kaczmarek, wiceprezes WPKiW. – Dotąd nie było takiej awarii na tej karuzeli, ale nigdy nie wiadomo co się stanie.
Teraz wszyscy będziemy lepiej przygotowani.
Tagi:



















Dodaj komentarz