Rowerowy maraton
Każdy mógł skończyć, kiedy chciał. Najwytrwalsi pedałowali dziś na rowerach stacjonarnych dwie godziny. Pod wodzą Romana Mrozka, znanego triathlonisty, uczestnika tegorocznego etapu Tour de France dla amatorów kilkanaście osób mierzyło się dziś ze swoimi … słabościami. Wśród nich – przedstawicieli drużyny rugby kobiet!
Tak w telegraficznym skrócie wyglądał dzisiejszy I Letni Maraton Na Rowerach Stacjonarnych.
– Maratony takie są popularne, ale zwykle odbywają się w pomieszczeniach zamkniętych – mówi Roman Mrozek. – My postanowiliśmy wykorzystać takie piękne miejsce jakim jest park i – nietypowo – zorganizowaliśmy maraton na wolnym powietrzu.
Zasady były proste: udział w maratonie miał zachęcać nie zniechęcać do uprawiania tej dyscypliny sportowej. Dlatego każdy uczestnik w mógł pedałować we własnym tempie i skończyć, kiedy uznał, że nie ma już siły.
– Ustaliliśmy, że w pierwszej godzinie maratonu jedziemy wolniejszym tempem, w drugiej nieco przyspieszymy – wyjaśnia Mrozek. – Ale każdy maratończyk tak naprawdę sam sobie ustalał poprzeczkę.
W maratonie wzięli udział amatorzy sportu z całego regionu.
– Na co dzień trenujemy rugby, które często mylone jest z footballem amerykańskim, a to ma tak naprawdę niewiele z tym wspólnego – mówi Patrycja Bober, z rudzkiej drużyny, która wywalczyła m.in. pierwsze miejsce w turnieju w Ostrawie. – Spróbowałyśmy tu dziś swoich sił, nie tylko dla zabawy, ale także by się sprawdzić w innej dyscyplinie sportowej. To był bardzo dobry pomysł.
Wszyscy uczestnicy byli zgodni: warto było.
– Rower stacjonarny jest dla każdego, bez względu na wiek, masę ciała – przekonuje Roman Mrozek. – Jest idealny do ćwiczeń zimą, nie obciąża stawów. Warto spróbować, bo ruch – choć to brzmi może banalnie – to zdrowie. I może być wspaniałą odskocznią od codziennych obowiązków.
Tagi:


















Dodaj komentarz