Wiadomości z Chorzowa

Bulwersująca sytuacja w chorzowskim schronisku. Historia Cezara chwyta za serce

  • Dodano: 2023-03-01 14:45

Starszy, schorowany, ważący ponad 40 kg Cezar błyskawicznie wrócił do schroniska po nieudanej adopcji. Nieudanej, gdyż nowa właścicielka uznała, że pies jest za duży, oddaje mocz pod siebie i warczy.

Historia Cezara sprawia, że cisną się na usta naprawdę ostre słowa, ale pozwólcie, że ograniczymy się do stwierdzenia, że to instrukcja „jak NIE adoptować zwierzęcia”. Szczególnie zwierzęcia ze sporym bagażem doświadczeniem, schorowanego i w jesieni życia. Post opublikowany przez władze chorzowskiego Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt sprawił, że w sympatyzujących z placówką miłośnikach zwierząt dosłownie się zagotowało. Mówiąc szczerze, trudno się dziwić.

Cezar to uroczy, choć doświadczony przez ostatnie miesiące starszy – dokładnie 12-letni – psiak, który trafił do chorzowskiego schroniska w styczniu ubiegłego roku z powodu ciężkiej sytuacji poprzedniego właściciela. Duży – ważący 40 kg – pies przez wiele miesięcy czekał na swój nowy dom, w którym mógłby doczekać „przejścia za tęczowy most” otoczony opieką i miłością.

Nie da się ukryć, że Cezar jest psem wymagającym, a decyzja o jego adopcji powinna być naprawdę głęboko przemyślana – zważywszy na jego gabaryty, wynikające z wieku problemy zdrowotne i nieufność. O tym informowane są zawsze osoby zainteresowane adopcją psiaka. W przypadku Cezara nawet szeroko udzielana i kilkukrotnie powtarzana informacja nie pomogła – pies wrócił z adopcji po zaledwie trzech dniach! Co się stało?

Cezar z chorzowskiego schroniska oddany po 3 dniach od adopcji!

Sprawa rozpoczyna się 26 stycznia. Pani przychodzi zapoznać się z Cezarem, szczerze informuje, że wyjeżdża i ewentualną adopcję będzie mogła rozważyć po wyjeździe. Nie widzimy w tym problemu, sam promyk nadziei się w nas tli, że może to Cezar znajdzie dom! Pani na wizycie mówi, że jest większy niż przypuszczała. Ok, to też się zdarza. Wolontariuszka, która kocha Cezara pyta, czy pani da sobie radę z dużym psem. Powiedziała, że da. Urlop trwa do połowy lutego. Po tym czasie planujemy oddzwonić i dosłownie w chwili obdzwaniania ankiet dzwoni pani "Cezarowa", że chciałaby w piątek przyjść z mamą, żeby się zapoznała z Cezarem i czy możliwa byłaby adopcja od razu. My, w lekkim szoku, mówimy, że tak. Pani martwi się co z kąpielą, mówimy, że ogarniemy to przed adopcją – snują ponurą opowieść na Facebooku pracownicy schroniska.

Dowiadujemy się, że ze względu na pełne obłożenie boksów kąpiel trzeba było przełożyć na sobotę, na co obie panie zgadzają się podczas piątkowego spaceru z Cezarem. W ten sposób pies trafia w sobotę 25 lutego do nowego domu, prawie miesiąc od rozpoczęcia procedury adopcyjnej. Wtedy jeszcze nikt nie wie, że za chwilę znów stanie się mieszkańcem schroniska.

Już tego samego wieczora wolontariuszka pisze nam, że są problemy. Że warczy, że ma guza, że sika pod siebie, że jest za duży. Dodatkowo, że jest to nasza wina, bo procedura adopcyjna była zbyt krótka i nie zostały właściwie poinformowane. Próby uspokajania, tłumaczenia, konsultacji nic nie dały. W poniedziałek wieczorem wolontariuszka słyszy, że pies dostanie drugą szansę. We wtorek pies wraca do kojca – wyjaśniają pracownicy schroniska.

Aby uniknąć niedomówień, w poście na Facebooku znalazły się wyjaśnienia dotyczące przebiegu adopcji Cezara i jego specyfiki. Pracownicy schroniska tłumaczą, że warczenie Cezara (również to, że szczeka, buczy i wydaje inne psie dźwięki) to jego sposób komunikacji, gdy czuje dyskomfort.

Panie już w biurze adopcyjnym były wobec psiaka bardzo wylewnie czułe, co nie podobało się psu. Otrzymały informację, że może na takie czułości przyjdzie czas później – czytamy.

Guz Cezara został wykryty podczas sobotniej kąpieli, a osoby mające zamiar adoptowania psa zostały poinformowane o darmowej konsultacji chirurgicznej.

Jeżeli potrzebna byłaby operacja, Cezar miałby ją u nas za darmo – zapewniają władze schronu.

Kwestia „posikiwania” Cezara w domu wynikała z jego przeziębienia się, ale również z wieku. Kto kiedykolwiek opiekował się psim seniorem ma świadomość, że taka jest smutna kolej rzeczy.

Skoro pies wykazywał dyskomfort podczas dotykania tylnych łap plus miał problemy z oddawaniem moczu, co wyszło w domu, to należało mu udzielić pomocy. Pies przez okres zimowy przebywał w kojcu i nie ma co ukrywać, mógł się przeziębić. W leczeniu również moglibyśmy pomóc. Nie ma też co ukrywać, to starszy, duży psiak. Być może będzie posikiwał, być może będzie potrzebował pampersów – czytamy dalej.

Największe kontrowersje wzbudził jednak argument pań adoptujących Cezara w kwestii jego gabarytów. Trudno zrozumieć, dlaczego wybrały dużego, ważącego 40 kilogramów psa, gdyż jest to oczywiste, że będzie wymagał określonej przestrzeni w nowym domu, właściciela, który potrafi poradzić sobie ze zwierzęciem takiej wielkości (szczególnie na spacerach i podczas pielęgnacji) i większej ilości pożywienia.

W każdym ogłoszeniu podajemy wagę psa. Co więcej, panie nie brały "kota w worku", widziały go wcześniej, a w umowie miały podaną wagę. Tak, niebagatelne 40 kg to dużo i nigdy nie ukrywaliśmy, że Cezar to duży pies. I się nie zmniejszy, będzie taki. Może chudszy, może grubszy, ale wciąż duży – wyjaśniają pracownicy.

Pracowników schroniska mocno dotknął zarzut o zbyt szybką zgodę na adopcję psa, szczególnie, że zazwyczaj słyszą przeciwne zarzuty.

Tutaj za rozpoczęcie należy przyjąć 26 stycznia 2023, czyli cały proces decydowania potrwał miesiąc. W tym czasie panie mogły swobodnie psa odwiedzać, dzwonić, pisać do wolontariuszki. Mogły zadawać pytania. My szczerze zawsze odpowiadaliśmy – przekonują.

Internauci nie mają litości dla „właścicielki” Cezara

Jak nietrudno się domyślić, w komentarzach rozpętała się burza. Sympatycy chorzowskiego schroniska dosłownie nie zostawili suchej nitki na osobie, która po zaledwie kilka dniach zwróciła psa. Jeden z internautów zapytał nawet, czy możliwe jest ukaranie obu pań za kompletnie nieprzemyślany krok, który dał psu fałszywą nadzieję na dom. Schronisko nie przewiduje karania właścicieli, którzy zwracają zwierzę, gdyż są „otwarci na ludzi”.

Każda ze stron ma dwa tygodnie na odstąpienie od umowy. Panie nie znęcały się nad nim, nie zrobiły mu krzywdy w świetle prawa. Nie możemy ich ukarać. Możemy jedynie opisać to co się wydarzyło i mieć nadzieję, że historia Cezara poruszy czyjeś serce – wyjaśniają władze schroniska.

Internauci przypominają wręcz oczywistą rzecz – zwierzę to nie zabawka i trzeba wziąć za nie odpowiedzialność, licząc się z poświęceniem wystarczająco dużo czasu na aklimatyzację, naukę czystości, pozbycie się lęków (czasem w grę wchodzi behawiorysta). Pies musi nauczyć się zasad panujących w domu, a my musimy nauczyć się sygnałów, które nam wysyła.

Jeśli Pani (która go adoptowała na te 3 dni) to czyta mam nadzieję, że jest Pani teraz wstyd. Widziała Pani psa, widziała na co się pisze, czytała umowę i stan zdrowia, wzięła Pani go pod skrzydła. Wzięła Pani za niego odpowiedzialność. Pozwoliła mu Pani spać w ciepłym domku dając nadzieję na kochający dom, po czym z powrotem oddała do schroniska i miała Pani czelność napisać, że może go przychodzić wyprowadzać. Niech Pani się za przeproszeniem wypcha z tą fałszywą dobrocią i nie pojawią się więcej w pobliżu Cezarka, bo to właśnie przez takich ludzi jak Pani w kolejnym domu będzie mu się ciężej zaaklimatyzować. W jego sercu będzie się tlić obawa, że ten przytulny dom znowu może się zmienić w schroniskowy boks. Jest Pani z siebie dumna? Ja bym zdecydowanie nie była – pisze bez ogródek opiekująca się schroniskowymi podopiecznymi Sandra Maśnica.

Nie wiem, co ludzie myślą adoptując psa... Przecież to nie chomik - choć nawet przy chomiku jest mnóstwo pracy i to duża odpowiedzialność. O ile kwestie zdrowotne mogły ostatecznie te osoby przerazić - choć przecież mogły się wcześniej wycofać to wielkość psiaka widziały, miały z nim kontakt. Więc tego szczerze nie ogarniam... – zastanawia się inna osoba.

Psy znają się na ludziach. Może to i lepiej, że te panie oddały pieska. Teraz ma szansę na lepszy dom. Te panie nie zrozumiały, że w adopcji pieska chodzi o pomoc i opiekę nad pieskiem, która bywa pracochłonna i kosztowna. Jeśli ktoś tego nie pojmuje nie nadaje się na opiekuna zwierzaka – trafnie zaznacza jedna z komentujących osób.

Cezar czeka na kochający dom. Czy psi senior znajdzie właściciela?

Cezar znów jest dostępny do adopcji. Psiak jest przyzwyczajony do życia w mieście, w mieszkaniu z człowiekiem. Na smyczy zdarzy mu się pociągnąć, ale to dlatego, że jest niezwykle przyjacielski i pragnie przywitać się z każdym napotkanym człowiekiem.

Wiemy, że bez problemu zostaje sam nawet na kilka godzin, nie niszczy i nie wyje. Prosimy o szansę! – piszą wolontariusze, a my dołączamy się do tej prośby.

Komentarze (2)    dodaj »

  • Lidia

    Cudny chłopak, oby go ktoś pokochał na dobre i złe

  • Jacek Greń

    To czysta miłość na czterech łapkach, oby znalazł kochający dom na kres życia.

Dodaj komentarz

chcę otrzymać bezpłatny newsletter portalu mojChorzow.pl.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Czytaj również