Pies wrócił do Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Chorzowie, bo... właściciel nie umiał mu podać zastrzyków? Placówka przedstawiła kuriozalną sytuację. W komentarzach zawrzało!
Do dramatycznej dla uroczego psiaka – byłego podopiecznego chorzowskiego schroniska i kompletnie niezrozumiałej sytuacji doszło w środę po południu w siedzibie Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Chorzowie. Dyrekcja i wolontariusze są oburzeni tym, co zaszło i postanowili wyrazić swoje emocje za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Okazuje się, że placówkę postanowił „odwiedzić” właściciel adoptowanego jakiś czas temu właśnie z chorzowskiego przytuliska Beethovena, uroczego bernardyna. To, co stało się potem wywołuje słuszne oburzenie. Mężczyzna wywlókł bezsilnego psa z taksówki i zostawił go leżącego na betonie!
Na swoje usprawiedliwienie powiedział, że weterynarz nie chciał go uśpić i zalecił leczenie w formie zastrzyków. Dodał, że oddaje psa, bo nie jest w stanie zastosować się do leczenia, bo nie radzi sobie z tak dużym psem. Na pożegnanie usłyszał tylko, że żadnego psa już od nas nie dostanie...- komentuje dyrekcja chorzowskiego schroniska.
Pies, który był podopiecznym chorzowskiego schroniska podrzucony z powrotem przez właściciela. Dyrekcja wyraziła swoją złość w social mediach
Beethoven, który został zabrany natychmiast z powrotem do schroniska odpoczywa i czeka na diagnozę lekarską.
Ile jeszcze porzuconych i skrzywdzonych zwierząt ma trafić do naszego schroniska? Ile jeszcze takich postów zostanie opublikowanych zanim społeczeństwo się obudzi i zrozumie, że żywe zwierzę to odpowiedzialność od czasu adopcji aż po jego śmierć. Może warto zastanowić przed adopcją czy na pewno podołamy wszystkim obowiązkom, które wiążą się z posiadaniem psa? – pytają pracownicy schroniska.
W komentarzach pod dramatycznym postem na Facebooku dosłownie zawrzało. Oprócz wyrażających oburzenie i nienawiść wobec właściciela pojawiły się również zasadne pytania dotyczące tego, co działo się z Beethovenem w trakcie pobytu u człowieka, który go adoptował.
„Długo go miał? Jak dla mnie to już podpada pod znęcanie się, na miejscu schroniska złożyłabym zawiadomienie do prokuratury” – pisze jedna z internautek.
„Przykład nieodpowiedzialnego i pozbawionego empatii zjawiska zwanego człowiekiem... Nie wiedział, że piesek nie jest w typie ratlerka?” – pyta retorycznie inna komentująca.
„Nigdy nie zrozumiem takich ludzi. Biorąc bezbronne stworzenie pod opiekę daje mu dom a potem jak biedak zachoruje oddaje jak zepsuta zabawkę. Szkoda słów i nerwów na takie zachowanie. Ta osoba niech pamięta, że z nią w przyszłości dzieci o ile je ma mogą zrobić to samo. Zostawia samego sobie” – stwierdza kolejny komentator.