Chorzowska porodówka wraz z końcem marca zawiesi działalność. Pacjentki będą musiały szukać pomocy w innych miastach. O tym, że Urovita planowała rezygnację z prowadzenia oddziału, wiadomo było od dawna. Nie spodziewano się jednak, że nastąpi to tak nagle. Zgodnie z ustaleniami, oddział 1 lipca miał przejąć Zespół Szpitali Miejskich w Chorzowie.
Porodówką w Chorzowie zarządza prywatna spółka
Przypomnijmy, że chorzowska porodówka została sprywatyzowana w 2012 roku. Obecnie prowadzi ją prywatna spółka Urovita. Początkowo zapowiadała, że placówka będzie funkcjonować do 1 lutego, później pojawiły się informacje, że jej działalności nic nie zagraża, a teraz okazało się, że zostanie zamknięta z końcem marca.
Jak poinformował chorzowski magistrat, spółka Urovita miała prowadzić porodówkę do końca czerwca. Tak się jednak nie stanie, bowiem jeszcze w tym miesiącu zostanie zamknięta. O rychłym końcu dziejów porodówki pod zarządem Urovity poinformowano 2 marca, podczas spotkania z Komisją Zdrowia. Co więcej, spółka nie złożyła też dokumentów, które pozwoliłyby na przedłużenie kontraktu z NFZ.
Co stanie się z ciężarnymi, które planowały urodzić swoje pociechy w Chorzowie? Tego jeszcze nie wiadomo. Zgodnie z zapowiedzią UM w Chorzowie, Zespół Szpitali Miejskich może rozpocząć działalność ginekologiczno-położniczą dopiero od 1 lipca.
Dlaczego Urovita rezygnuje z prowadzenia porodówki w Chorzowie?
Powodem zamknięcia oddziału ginekologiczno-położniczego ma być chwilowa utrata płynności finansowej. Sytuacja nie wygląda jednak najlepiej, bowiem personel nie otrzymuje pełnych wypłat należnego wynagrodzenia już od kilku miesięcy. Lesław Polański, wiceprezes Urovity, cytowany przez chorzowski magistrat przyznał, że impas trwa od grudnia.
Oburzeni są nie tylko pracownicy, ale i pacjentki, które dosadnie komentują obecną sytuację. W mediach społecznościowych pacjentki, które planowały poród w Chorzowie, nie szczędzą słów, aby opisać tę sytuację. Podkreślają, że to skandaliczna decyzja. Jedna z pań wskazuje, że „uczęszcza do szkoły rodzenia przy SIMiN i miesiąc przed rozwiązaniem, kiedy torba (spakowana pod konkretne wymogi szpitala) czeka spakowana, ciężarnym funduje się taki stres”. Inne pacjentki chorzowskiej lecznicy pytają, gdzie mają rodzić w tej sytuacji?
Niepełne wypłaty i ryzyko zwolnienia aż 60 osób!
Obecnie Urovita zatrudnia na porodówce około 60 osób. Z końcem marca wszyscy mogą stracić pracę. Czasu na działanie jest niewiele – to raptem nieco ponad 20 dni. Andrzej Kotala, prezydent Chorzowa zwrócił się do dyrektora Zespołu Szpitali Miejskich z pytaniem o możliwość wcześniejszego personelu, który znajduje się w najtrudniejszej sytuacji rodzinnej. Zanim lecznica otworzy nowy oddział, osoby te mogłoby podjąć pracę na innych oddziałach.
- Być może tego całego problemu nie byłoby, gdyby Urovita do 15 grudnia złożyła plan rzeczowo-finansowy i postarała się o nowy kontrakt z NFZ. Niestety spółka, w mojej ocenie, nie jest wiarygodnym partnerem do negocjacji, dlatego o cesji nie może być mowy. Przejęcie oddziału w ramach cesji mogłoby się wiązać z przejęciem wszystkich ewentualnych zobowiązań spółki. Szpital, ale też miasto, zwłaszcza w czasach pandemii koronawirusa, nie może sobie na to pozwolić - tłumaczy Mariola Roleder, Wiceprezydent Chorzowa odpowiedzialna za zdrowie w mieście.
Zespół Szpitali Miejskich miał być gotowy do rozpoczęcia pracy na oddziale ginekologii i położnictwa w lipcu. Czy wcześniejsze uruchomienie oddziału powiedzie się? Nie wiadomo. Aby mogło to nastąpić, należy nie tylko wygospodarować odpowiednie pomieszczenia. W grę chodzi m.in. remont, który należy przeprowadzić, zanim porodówka rozpocznie funkcjonowanie. Nie można też zapominać o zdobyciu kontraktu z NFZ.