W poniedziałek do Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Chorzowie trafił z powrotem adoptowany pies. Po kilku godzinach pracownicy azylu otrzymali kilka telefonów z pytaniem o oddanie psa wziętego do adopcji. Władze schronu mają dość!
Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Chorzowie poinformowało w poniedziałek o tym, że do azylu wrócił oddany z adopcji 10-letni Zigi – niesamowicie przerażony kundelek.
To piesek, który nie zaznał miłości i czułości przez większość swego życia. Jego los się odmienił po adopcji, ale niestety nie na długo. Niedawno ten smutny psiak wrócił ponownie za kraty. Zigi został oddany ze względu na lęk separacyjny i inne problemy behawioralne – czytamy w poście adopcyjnym opisującym Zigiego.
Pracownicy schroniska martwią się o stan psiaka i mają nadzieję, że szybko znajdzie się nowa odpowiedzialna osoba lub rodzina, która zapewni kochający dom uroczemu psiemu seniorowi. Co istotne, azyl zapewnia opiekę psiej behawiorystki, która współpracuje ze schroniskowymi zwierzętami.
Oddanie adoptowanego psa czy kota, choć nie należy do częstych sytuacji to się zdarza i mimo, że trudno pochwalić taką decyzję to lepiej, by zwierzę przebywało w bezpiecznym miejscu, gdzie otrzymuje właściwą opiekę i zyskuje szansę na ponowną adopcję. Porzucanie zwierząt w lasach, daleko od miejsca dotychczasowego zamieszkania czy inne formy pozbywania się czworonogów wcale nie należą do rzadkości.
Chorzowskie schronisko otrzymało masę telefonów z pytaniem o oddanie adoptowanych zwierząt
Ku zaskoczeniu pracowników schroniska, po udostępnieniu nowego adopcyjnego postu Zigiego w azylu rozdzwoniły się telefony. Niestety, nie w sprawie czekającego na nowy dom psiaka. Do schroniska zaczęły dzwonić osoby chcące oddać adoptowane wcześniej psy! Oburzenie władz azylu było tak wielkie, że w mediach społecznościowych pojawił się bardzo mocny w wyrazie post.
Czy dziś rano obudziliście z pilnym postanowieniem porzucenia swojego przyjaciela? Teraz, już, natychmiast...Nie życzymy sobie takich telefonów. Zawsze staramy się pomóc osobom w potrzebie znaleźć nowy dom dla ich pociech wystawiając ogłoszenie na naszej stronie, jednak to rozwiązanie zazwyczaj nie odpowiada niecierpliwym "właścicielom – piszą pracownicy schroniska.
Władze schroniska informują, że azyl od dłuższego czasu jest przepełniony, a sytuacja pogarsza się każdego dnia.
Jesteśmy Schroniskiem dla Bezdomnych Zwierząt, a nie hotelem, domem awaryjnym lub ostatnią deską ratunku dla właścicieli chcących pozbyć się ‘problemu’ – wyjaśnia załoga azylu.
Sytuacja, która spotkała pracowników schroniska oburzyła komentujących internautów. Wśród komentarzy przewija się dość interesujący wniosek – coraz większa liczba porzuconych zwierząt to efekt kończącej się pandemii.
Dlaczego? Na początku, w trakcie narodowej kwarantanny co rusz pojawiały się w mediach zachęty, aby adoptować zwierzęta, gdyż wielu z nas pracowało i uczyło się wówczas wyłącznie zdalnie, przebywając przez większość czasu w domu. Opieka nad psem czy kotem przychodziła zatem bez problemu, a nawet była pretekstem np. do spacerów. Dziś jest inaczej.
Pandemia się kończy, granice otwierają, ludzie na wakacje wyjeżdżają.... Jak siedziało się w domu to pies przyjaciel i przepustka, by opuścić cztery kąty. Gdy już można wychodzić to pies stał się zbędnym balastem, lepiej oddać lub wyrzucić....nie tylko Polska tak ma. Obostrzenia zostały zniesione, a w schronisku 600 psów dodatkowych i to większość już wiekowych. Aż serce pęka, jak się patrzy na psa, którzy całe życie miał dom a na starość schronisko... – dostrzega trafnie jedna z komentujących.
W komentarzach zaroiło się od negatywnych słów wobec osób, które porzucają w ten sposób adoptowane wcześniej zwierzęta. Zarzuty o nieodpowiedzialność, brak przewidywania skutków decyzji o adopcji i traktowanie zwierząt jak maskotki przewijają się najczęściej.
Bardzo mi przykro, że ludzie wyludzieli... Z emocji, skrupułów, z przywiązania i samej definicji bycia człowiekiem... To straszne. Żadnych uczuć, żadnej empatii, odpowiedzialności... Tak trudno jest w tym ludzkim świecie o dobrego przyjaciela, na którego wsparcie zawsze można liczyć. Ale są zwierzęta, które to doskonale potrafią rekompensować, są na wyciągnięcie ręki, są lekarzami naszej duszy. Dlaczego ludzie je tak traktują, jakby były zbędne? W świecie, w którym co rusz ktoś z nas potrzebuje pomocy, zrozumienia czy wyciszenia... – czytamy.
Wyjazdy wakacyjne i psy przeszkadzają? Nigdy nie zrozumiem, czemu ludzie mający np. psa, szukając hotelu, pokoi czy domku na wakacje, nie kierują się PRZEDE WSZYSTKIM tym, czy dane miejsce akceptuje zwierzętaŚ - pyta inna komentująca.
Tacy ludzie powinni być na czarnej liście osób, które porzucają i nie mają prawa brać innych zwierząt. Ludzie tacy myślą że zwierzęta to rzeczy, można oddawać, zamieniać czy się pozbyć, jak się znudzą – stwierdza kolejny internauta.
Kończą się wakacje, dzieci wrócą do szkoły, więc zmieniają się "priorytety" i pies zaczyna być problemem. Całościowo widać w społeczeństwie brak planowania, przewidywania i odpowiedzialności za swoje czyny i decyzje. A zwierzaki potem cierpią – czytamy.
Dawno tyle psiaków nie było w schronisku. Ludzie sobie nie zdają sprawy, jaką traumę psiakowi szykują, oddając go. 10 razy nawet 100 razy przemyślcie zanim do domu weźmiecieŚ - przestrzega kolejna osoba.
Zwróćcie uwagę, że często jest to tak wielki brak wyobraźni i wygodnictwo. Dajmy na to, pies jest starszy i niedołężny, niepełnosprawny to przecież normalnie jest mu już trudno odnaleźć się w tym psim niedomaganiu, bez pomocy cierpliwego opiekuna, a teraz co dopiero w schronisku – słusznie zauważa komentator.