Wiadomości z Chorzowa

Miejsce, które do dziś przyciąga miłośników sztuki [ZDJĘCIA]

  • Dodano: 2014-11-26 14:15

Plenery artystyczne w Galerii Rzeźby Śląskiej, to jedna z najciekawszych kart w historii Parku Śląskiego. Artyści z całej Polski przyjeżdżali tu, i w okolicy restauracji Łania tworzyli na oczach zainteresowanych spacerowiczów.

– Dziś wielu kolegów już nie żyje, ale zostały po nich dzieła, które stworzyły, nie bójmy się tego powiedzieć, przestrzeń unikatową w skali kraju – podkreśla Gerard Grzywaczyk, dwukrotny komisarz plenerów i autor jednej z eksponowanych w galerii rzeźb: „Siedząca – zastygła w kamieniu".

Inicjatorami, pomysłodawcami plenerów, byli członkowie sekcji rzeźby katowickiego okręgu Związku Polskich Artystów Plastyków, w szczególności Teresa Michałowska-Rauszerowa, Jerzy Egon Kwiatkowski i Tadeusz Ślimakowski. Pierwsze z tych niecodziennych spotkań odbyło się w 1963 roku. Chodziło o przybliżenie gościom parku twórczości artystów, działających w naszym regionie i pokazanie rzeźby jako interesującego uzupełnienia i wzbogacenia architektury krajobrazu oraz przestrzeni publicznej. Organizatorzy plenerów dążyli też do stworzenia stałej, plenerowej kolekcji rzeźby śląskiej.

Wielka siódemka

W latach 70. i 80. zrealizowano siedem plenerów w kilku cyklach. Spośród projektów zgłaszanych przez artystów, jury wybierało najlepsze prace, które następnie kwalifikowano do zakupu i realizacji w trwałym materiale.

– Na początku przygotowywano gotowe projekty, które potem szły do realizacji. Z czasem zrezygnowano z tej formuły. Artyści przyjeżdżali ze szkicami i z nich w parku powstawały gotowe rzeźby – tłumaczy Grzywaczyk. Ostatni plener odbył się w 1983 roku.

Wysokie, niskie, owalne, ekspresyjne, abstrakcyjne, realistyczne, z kamienia pińczowskiego, piaskowca – do dziś w galerii przetrwało ok. 35. dzieł. W parku tworzyła m.in. znana rzeźbiarka, Anna Dębska, prywatnie żona Leopolda Teligi. Działał tu też uznany śląski artysta, Zygmunt Brachmański.

– Zapewniono nam wówczas miejsce do pracy i materiały: zwożono cement, piasek i kamień. Z pozostałymi kolegami, którzy brali udział w tym przedsięwzięciu, znałem się doskonale. Wówczas na Śląsku działało około pięćdziesięciu rzeźbiarzy. I była to grupa bardzo zwarta. Należeli do niej m.in. Tadeusz Ślimakowski, Leopold Trybowski, Jerzy Kwiatkowski – wspomina pan Zygmunt.

Popiersia Jerzego Ziętka

Brachmański jest autorem trzech rzeźb w galerii: „Lato", „Kulomiot" i „Kompozycja Abstrakcyjna". Stworzył też kilka portretów Jerzego Ziętka. Jeden z nich można podziwiać przy budynku dyrekcji. Rzeźbiarz chętnie wspomina generała.

– Gdy pracowałem nad rzeźbami, Ziętek już nie był wojewodą ale na plenerach bywał. To był złoty okres dla plastyki. Generał miał zawsze bardzo dużo pracy, ale galeria z figurami powstawała za jego czasów. Bardzo mu na tym zleżało, był mecenasem kultury, którego dziś na Śląsku brakuje – uważa i dodaje: – Rozmawiało się z nim dosyć niekonwencjonalnie: nie używał kwiecistych słów, miał bardzo dosadny sposób wyrażania emocji. A przy tym wszystkim, wyczuwał trendy i wiedział jaka jest moda.

Po plenerach pozostały nie tylko wspaniałe rzeźby. Wiele osób doskonale pamięta, jak powstawały.

–W pewnym sensie to było niesamowite, bo ludzie na żywo podziwiali efekty naszej pracy. Zainteresowanie było ogromne – mówi Grzywaczyk.

Bogactwo obok Łani

Przez wiele lat rzeźby nie były konserwowane. Odbiło się to bardzo niekorzystnie na ich stanie. Dopiero dzięki zaangażowaniu Fundacji dla Śląska, Akademii Sztuk Pięknych i Parku Śląskiego, dzieła sukcesywnie przechodzą renowację. Są przecież świetnym urozmaiceniem pleneru, sąsiadującego z restauracją Łania. Jest to również miejsce ulubione przez nowożeńców, którzy chętnie fotografują się na tle tych oryginalnych obiektów.

Warto dodać, że pomysł Jerzego Ziętka, by w przestrzeni Parku Śląskiego pojawiały się nowe dzieła sztuki, tworzone przez największych artystów, powrócił w 2014 roku. Po raz pierwszy od wielu lat, pojawiła się tu nowa rzeźba – „Dron", którego autorką jest gdańska artystka, Julita Wójcik. Za znak czasu uznać należy, że figura jest interaktywna – na jej szczycie znajduje się kamera „obserwująca" spacerowiczów. Tę niecodzienną transmisję, można oglądać na stronie internetowej parku. Idea „Drona" oczywiście nawiązuje do wszechobecnego monitoringu i kontroli, której jesteśmy poddawani.

Dodaj komentarz

chcę otrzymać bezpłatny newsletter portalu mojChorzow.pl.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Czytaj również