Na DTŚ nie brakuje czarnych punktów. Należy do nich m.in. tzw. „zakręt mistrzów”, który znajduje się na rudzkim odcinku tej drogi, ale równie niebezpieczny, wręcz przyciągający wypadki, jest także fragment przy Yamazaki Mazak Central Europe, czyli na granicy Chorzowa i Katowic. Niebawem może się tam pojawić antypoślizgowa nawierzchnia. Czy to ustrzeże kierowców przed kolizjami?
Antypoślizgowa nawierzchnia na DTŚ
Czy był dziś wypadek na Mazaku? To pytanie każdego dnia zdają się zadawać internauci. O ile rudzki „zakręt mistrzów” i zdarzenia drogowe, do których tam dochodzi, znamy z filmów zamieszczanych w sieci przez business control monitoring, o tyle informacje o wydarzeniach rozgrywających się w pobliżu siedziby zagranicznej firmy publikowane są na facebookowej grupie „Czy był dziś wypadek na Mazaku”.
Jak podała „Gazeta Wyborcza”, Miejski Zarząd Ulic i Mostów w Katowicach znalazł rozwiązanie tego problemu. Uznano, że najlepszym wyjściem z sytuacji będzie położenie antypoślizgowej nawierzchni. Zgodnie z zapewnieniami magistratu, na obecną warstwę zostanie położona nowa, szorstka nawierzchnia. Przedsięwzięcie ma kosztować ok. 310 tysięcy złotych, a inwestycja zostanie zrealizowana w przyszłym roku.
To nie koniec zmian na DTŚ
Policja w Katowicach już trzy lata temu wnioskowała o wprowadzenie na DTŚ odcinkowego pomiaru prędkości. Do tej pory nie zapadły jeszcze żadne wiążące decyzje w tej sprawie. Z kolei władze Rudy Śląskiej, nie czekając już na decyzję w sprawie przyznania środków z funduszu Drogowej Inspekcji Transportu Drogowego, postanowiły przejść do czynów. Miasto zdecydowało się na zakup fotoradaru, który stanie na „zakręcie mistrzów”. Radni wyrazili swoją aprobatę, a w konsekwencji ogłoszony został przetarg na zakup urządzenia. Do końca tego roku radar powinien skutecznie odstraszać piratów drogowych przed jazdą z nadmierną prędkością.
Do walki o zwiększenie bezpieczeństwa na DTŚ włączyło się też Zabrze. Tutaj miasto postawiło na konserwatywne rozwiązanie, wprowadzając po prostu ograniczenie prędkości.
- Deformacje, które pojawiły się na zabrzańskim odcinku DTŚ, powodują, że poruszanie się jest mniej bezpieczne. To, że wprowadzamy ograniczenie prędkości, nie wynika z naszej złośliwości i chęci uprzykrzenia komuś życia. Tylko przede wszystkim z troski o bezpieczeństwo. Mając na uwadze zbliżający się okres jesienno-zimowy i stan nawierzchni, który w tym czasie zawsze ulega pogorszeniu, zmuszeni byliśmy do ograniczenia prędkości do 60 km/h – mówi Danuta Bochyńska-Podloch, dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg w Zabrzu.
Zdecydowanym problemem DTŚ jest jakoś tej drogi. Trasa wymaga remontu.