Wiadomości z Chorzowa

Lech Motyka: Park Śląski ma swój specyficzny mikroklimat

  • Dodano: 2013-12-11 14:30

Zachęcamy do przeczytania rozmowy z Lechem Motyką, wieloletnim kierownikiem Stacji Klimatologicznej, a obecnie dyrektorem Planetarium Śląskiego. Pan Motyka wypowiada się na temat mikroklimatu Parku Śląskiego, szczegółowych pomiarach temperatury i globalnym ociepleniu klimatu.

– Stacja Klimatologiczna przy Planetarium Śląskim działa od 51 lat. Nie ukrywam, że nazwa skojarzyła mi się z prognozowaniem pogody. Słusznie?
– Niestety, nie. Przewidywanie pogody nigdy nie było jej celem, nie ma zresztą możliwości, aby do prognozy wystarczyły dane z jednej stacji. Wieloletnie badania pozwalają natomiast określić klimat.

– A efekty? Czy można np. mówić o mikroklimacie Parku Śląskiego?
– Oczywiście. Powstało nawet na ten temat kilka prac naukowych. Odchylenia od tego, co można zmierzyć w centrum miasta, są tu widoczne. W parku mamy do czynienia z naturalnym środowiskiem. W związku z tym, amplitudy temperatur, czyli różnice między najwyższą, a najniższą temperaturą, są tu mniejsze niż w przestrzeni miejskiej. Tam asfalt i budynki nagrzewają się bardzo mocno, a wieczorem oddają to ciepło. Poza tym, prędkość i kierunek wiatru w parku są bardzo złagodzone przez drzewa, a i wilgotność powietrza jest większa.

– Ponad pół wieku badań. Można z nich chyba wysnuć sporo wniosków...
– Prowadzimy je od 1962 roku. I na przykład zgodnie z pomiarami, w ostatnich 20 latach możemy zaobserwować stopniowy wzrost temperatur. Do roku 1988, tylko dwa razy roczna średnia temperatura powietrza była równa lub wyższa od 9 stopni Celsjusza, natomiast od 1989 r. do 2012 r., ta wartość została wyrównana lub przekroczona aż dziesięciokrotnie. Średnie roczne temperatury wahały się wtedy od 6,7 stopnia Celsjusza w 1980, do temperatury 9,8 w roku 2000. W ostatnich latach coraz częściej średnia roczna temperatura powietrza przekracza te 9 stopni.

– Więc to naukowe dowody na ocieplenie klimatu...
– Naukowa działalność Planetarium była oczkiem w głowie pierwszego dyrektora naszego Planetarium – Józefa Salabuna. Aby ją rozwijać, otwierał kolejne pracownie, m.in. stacje sejsmologiczną i meteorologiczną, celostat, a nawet radary. Jego wizja, połączona oczywiście z odpowiednią wolą polityczną, przyniosła wspaniałe efekty. Stacja klimatologiczna pełni dwa zadania. Pierwszym jest rola dydaktyczna. Nasza stacja jest jedną z niewielu w Polsce, udostępnianych dla zwiedzających. Na niej wychowały się całe pokolenia młodych ludzi, którzy właśnie tu poznawali podstawy badania pogody.

– A rola naukowa? Jak ona wygląda?
– Pomiar temperatur: aktualnej w chwili pomiaru, minimalnej i maksymalnej, temperatury wskazywanej przez termometr wilgotny oraz pochodnych, jest w taki sam sposób wykonywany od 51 lat przez 365 bądź 366 dni w roku, o godzinach 7, 13 i 19 czasu zimowego. Otwieramy wówczas zwróconą ku północy klatkę, która – zgodnie z podstawową zasadą mierzenia temperatury – zapewnia cień znajdującym się w jej wnętrzu przyrządom. W niej są tzw. termometr suchy, pokazujący aktualną temperaturę, termometr wilgotny, który na 15 minut przed pomiarem, jest zwilżany destylowaną wodą. Są jeszcze termometry maksymalny i minimalny. One z kolei pozwalają zmierzyć najwyższą i najniższą temperaturę, jakie wystąpiły w ciągu doby. W klatce znajduje się też przyrząd samopiszący, zwany termohigrografem, który zapisuje zmierzoną temperaturę i wilgotność przez okres jednego tygodnia.

– Gdzie trafiają i czemu służą te wyniki?
– Archiwizujemy je, a na ich podstawie powstało już wiele prac doktorskich i magisterskich. To nie są tylko analizy. Studenci uniwersytetu medycznego piszą na przykład o korelacji między ilością zawałów serca, a temperaturą i wilgotnością powietrza. Botanicy poruszają tematykę zmieniającej się szaty roślinnej, porównując lata chłodne i lata cieplejsze.

– Wróćmy do badań. O globalnym ociepleniu i negatywnych jego skutkach mówi się coraz głośniej i więcej.
– To prawda. Jestem natomiast sceptyczny, co do twierdzenia, że największym udziałowcem w procesie wzrostu temperatury na świecie jest człowiek. Za nami m.in. epoki lodowcowe i inne okresy interglacjalne, z którymi człowiek nie miał zbyt wiele wspólnego. Nie ulega jednak wątpliwości, że na świecie odnotowuje się coraz więcej ekstremalnych zjawisk: tornad, huraganów, cyklonów, trąb powietrznych. Natura pokazuje nam, jak jest potężna.

– Skoro człowiek tak naprawdę niewiele może w konfrontacji z przyrodą, to po co działania związane m.in. z pakietem klimatycznym?
– Rzeczywiście! Przez takie działania Europa nakłada sobie klimatyczny kaganiec. Nie robią tego potęgi gospodarcze czy inni główni potentaci przemysłowi, jak Stany Zjednoczone, Chiny i Indie. Jestem za pakietami klimatycznymi, ale tylko jeżeli będą one dotyczyły wszystkich krajów, a najbardziej tych mocno się rozwijających.

Komentarze (2)    dodaj »

  • Agata

    Sądząc po komentarzu, to jakiś anonimowy "przyjaciel" Pana Lecha... ;) Na kompleksy najlepszy spacer :)

  • SympaticSynoptic

    To prawda. Tylko że Lech Motyka nie ma o tym żadnego pojęcia bo jest nauczycielem geografii a nie meteorologiem lub synoptykiem. Lech Motyka może wam poopowiadać jak za komuny zostać dyrektorem lub kierownikiem.

Dodaj komentarz

chcę otrzymać bezpłatny newsletter portalu mojChorzow.pl.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Czytaj również